Sprawa psa Fijo. Matka broni Bartosza D. "Syn tylko upadł na psa"
Sprawa psa Fijo. Matka broni Bartosza D. "Syn tylko upadł na psa"
Matka opowiedziała też w sądzie o tym, że Bartosz D. został w Chełmży trzykrotnie zaatakowany. Dwukrotnie został pobity. Raz tak dotkliwie, że trafił do szpitala w Toruniu. Drugi raz obyło się bez pomocy medycznej. - Sama raz wzywałam policje i prosiłam, żeby go przewieźli z baru przy ul. Sienkiewicza na ulicę Szewską - relacjonowała kobieta. Syn opowiedział jej, jak dokładnie wyglądała "wypadek". Był pijany. Przechodząc z małego pokoju do łazienki zahaczył o coś. Wtedy kolanem upadł "na kręgosłup, na sam środek psa". Potem sam się przewrócił i stracił przytomność. Gdy się ocknął, pies Fijo leżał w kałuży, ale nie krwi, tylko wymiocin. Obmył szczeniaka pod prysznicem i zaniósł na legowisko. Potem wyszedł z domu. - Syn mówił mi, że całą aferę w Internecie rozkręciła ta Kinga z Chełmży (wolontariuszka, która pomogła m.in. w leczeniu Fijo-przyp.red.) - zeznała dziś w sądzie pani Iwona.