Nowy Sącz. Do dentysty w czasie pandemii dostać się trudno. Sądeczanka opowiada o swoim doświadczeniu

FLESZ - Złodzieje nie próżnują. Uważaj na voice phishing!

Większość gabinetów stomatologicznych jest zamknięta. Praca dentysty jest obecnie obarczona największym ryzykiem zakażenia koronawirusem. Lekarze nie chcą narażać siebie ani swoich pacjentów na zarażenie, dlatego wielu po prostu nie przyjmuje. Są jednak wyjątki. Jak w czasie epidemii wygląda wizyta u dentysty?

Pierwszym krokiem jest telefoniczny kontakt z gabinetem stomatologicznym. Na tym etapie rozmowy dentysta weryfikuje przyczynę, dla której pacjent zgłasza się na wizytę. Według obowiązujących zaleceń Ministerstwa Zdrowa możliwe jest przyjęcie tylko tych osób, które wymagają pilnej pomocy lekarskiej, najczęściej jest to ból zęba.

Jeśli już uda znaleźć się dentystę, który przyjmie pacjenta z bólem zęba to trzeba liczyć się z tym, że ta usługa będzie kosztować nieco więcej niż zwykle. Tym bardziej, że stomatolodzy oferują swoje usługi prywatnie. Do standardowych kosztów leczenia, które nie należą do najniższych trzeba doliczyć od 100 do 150 zł za środki ochrony. Po każdym pacjencie gabinet i poczekalnia muszą być w całości dezynfekowane.

O tym przekonała się Paulina z Nowego Sącza (nazwisko do wiadomości redakcji), która szukała pomocy stomatologicznej. Udało się jej umówić na wizytę u jednego dentysty w Nowym Sączu. Pech chciał, że ukruszyła się jej górna jedynka. Trafiła na dentystę, który podjął się leczenia. Podczas rejestracji telefonicznej musiała przejść standardową procedurę, zeznać że jest zdrowa i nie przebywa na kwarantannie.

- Czekałam na wizytę kilka dni, ząb nie bolał, ale wyglądał nieestetycznie i bałam się, że może złamać się cały - zaznacza Paulina.

Jeszcze przed wejściem do przychodni miała mierzoną temperaturę oraz dezynfekowane dłonie. Wszystkie rzeczy osobiste zostawiła w specjalnej plastikowej torbie. W poczekalni dostała jednorazowy fartuch, rękawiczki, czepek oraz woreczki, które musiała nałożyć na buty. Maseczkę, w której przyszła zdjęła dopiero na fotelu.

- Dentysta miał na sobie fartuch, aż trzy pary rękawiczek, przyłbice oraz gogle. Wyglądał trochę jak kosmita - mówi żartobliwie sądeczanka - Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo.

Za środki ochrony oraz późniejszą dezynfekcję całego gabinetu zapłaciła dodatkowo 100 złotych. Cała wizyta kosztowała ją 300 zł.

Na stronach gabinetów stomatologicznych widnieją informacje, że wizyty z powodu pandemii koronawirusa zostały zawieszone, a umówione wcześniej przeniesiona na inny termin. Dentysta, z którym udało nam się porozmawiać przyznał, że zanim dojdzie do leczenia pacjenta w gabinecie trzeba dokładnie sprawdzić, czy dolegliwość tego wymaga. Jeśli stan pacjenta nie jest poważny, to można zastosować środki doraźne. Jego gabinet jest zamknięty, jednak służy pomocą telefoniczną.

- W nagłych przypadkach można dzwonić na specjalny numer. Postaram się pomóc telefonicznie lub w gabinecie - mówi dentysta z Nowego Sącza. Przyznaje, też że zdobycie wszystkich potrzebnych środków ochrony jest problematyczne, bo wielu rzeczy brakuje na rynku. Ceny tych środków są wysokie, dlatego z pewnością koszty usług dentystycznych wzrosną.