Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BKS Bydgoszcz. Historia Macieja i Zbigniewa Sieradzkich [zdjęcia, wideo]

Dariusz Knopik
Dariusz Knopik
BKS Bydgoszcz w pełnej krasie przed pucharowym meczem z Cuiavią Inowrocław.
BKS Bydgoszcz w pełnej krasie przed pucharowym meczem z Cuiavią Inowrocław. Dominik Fijałkowski
Rzadko zdarza się taki duet w jednej drużynie: ojciec-trener i syn-piłkarz. Funkcjonuje on już od kilku lat w Budowlanym Klubie Sportowym Bydgoszcz. Oto historia Zbigniewa i Macieja Sieradzkich.

Zbigniew to wychowanek Polonii Bydgoszcz. Jednak najwięcej czasu spędził w Chemiku. W nim był jednym z wyróżniających się piłkarzy w drugiej połowie lat 90. XX wieku. Chemicy byli wtedy czołowym zespołem III ligi. Wtedy to był faktycznie trzeci poziom rozgrywkowy, a chemicy należeli do najlepszych ekip i zdarzało się im bić o awans.

- Po skończeniu przygody z piłką jako zawodnik postanowiłem zostać trenerem - mówi. - Do przyjścia do BKS namówił mnie mój dobry kolega Darek Parol, który był szefem sekcji piłki nożnej w tym klubie. Zacząłem od zespołu juniorów młodszych i tak jestem już ładnych kilka lat - dodaje.

- Zbyszek Sieradzki udanie pracował z młodzieżą, dlatego potem zdecydowaliśmy się powierzyć mu zespół seniorów, co okazało się bardzo trafną decyzją - mówi Błażej Baumgart, dyrektor BKS.

Z juniorami BKS Sieradzki był bliski awansu do Centralnej Ligi Juniorów. W województwie kujawsko-pomorskim lepsza okazała się tylko Olimpia Grudziądz.

Kiedy został trenerem drużyny seniorów oparł ją właśnie o juniorów, których wcześniej prowadził. W tej grupie był jego syn - Maciej.

- W podstawówce trenowałem judo - wspomina Maciej. - Nie było nacisków taty, że mam trenować piłkę nożną. Równocześnie jednak chodziłem na treningi do Chemika, a potem przeniosłem się do Polonii, by w gimnazjum wylądować w Zawiszy. Jednak grałem mało i odszedłem do BKS. To był dobry ruch - przekonuje.

Sieradzcy - ojciec i syn są współodpowiedzialni za odbudowę - nomen omen - Budowlanego Klubu Sportowego. Na przełomie wieków wydawało się, że ten zasłużony dla Bydgoszczy klub upadnie. Jednak grupa zapaleńców krok po kroku stawia go na nogi. Najlepszym ambasadorem jest Iga Baumgart-Witan, świetna lekkoatletka, medalistka w sztafecie 4 x 400m. Jednak i piłkarze coraz więcej znaczą na sportowej mapie Bydgoszczy. Ostatnio odrodziła się sekcja hokeja na lodzie. Wszystko się rozwija.

Sukcesy piłkarzy związane są z Sieradzkimi. W ciągu trzech sezonów wywalczyli oni dwa awanse. Już w pierwszym roku pracy z seniorami Zbigniew z synem świętował awans. Po kolejnych dwóch zameldowali się w IV lidze.

- To na razie szczyt naszych możliwości - mówi starszy z klanu. - Na razie musimy ugruntować swoją pozycję w czwartej lidze. Potem zobaczymy co dalej - dodaje.

- Mnie marzył się triumf w Pucharze Polski - mówi Maciej. - Mam wielu kolegów, którzy grali we Wdzie Świecie i opowiadali jak to fajnie było zmierzyć się z Koroną Kielce czy Zagłębiem Sosnowiec. Niezapomniane przeżycie. Też chciałem tego posmakować. W tym roku się nie udało, ale spróbujemy w następnym sezonie - zapewnia.

W bieżącej edycji Regionalnego Pucharu Polski BKS doszedł do 1/4 finału. Bydgoszczanie najpierw po dogrywce pokonali Victorię Koronowo 5:4, potem w derby zwyciężyli Zawiszę 3:1, by w 1/8 finału pokonać Wdę 1:0. W ćwierćfinale ulegli po dogrywce Cuiavii Inowrocław 1:2.

- Uważam, że Cuiavia wygrała niezasłużenie - mówi Maciej, który w dwóch ostatnich meczach strzelał gole z rzutów karnych. - Byliśmy zespołem lepszym, graliśmy w piłkę, a oni tylko liczyli na błędy. Grali też z przewagą jednego zawodnika. Sędzia niesłusznie usunął jednego z naszych graczy. Po tym meczu była duża złość, że się nie udało i trudno było pogodzić się z wynikiem - twierdzi młodszy z klanu Sieradzkich.

Ojciec i syn w jednej drużynie, to nie jest częsta sytuacja.

- Na pewno nie jest łatwo - mówią zgodnie. - Co prawda nie spotkaliśmy się ze zdaniem, że Maciek jest faworyzowany, bo jestem jego ojcem. Co więcej, jestem dla niego surowym trenerem. On zresztą o tym wie - przyznaje Zbigniew.

- Przyzwyczaiłem się, ale to dobrze. Zresztą udowadniam na boisku, że zasługuję na miejsce w wyjściowym składzie - odpowiada Maciej.

Mówią, że w domu też piłka jest głównym tematem ich rozmów. - Nie da się od niej odejść, ale zdarzają się też momenty, że nie ma ani zdania o futbolu - dodają. Beata, żona Zbigniewa i mama Macieja, stara się zrozumieć, że sprawy futbolu przynoszą jeszcze do domu, choć niekiedy - jak wspominają - zdarzała się walka o pilota do telewizora. - Mama chciała oglądać jakiś serial, a my z tatą mecz - dodaje Maciej.

- Jednak mamy wspólny cel i postaramy się go razem zrealizować. Może w Pucharze Polski za rok - zapowiadają.

Trzymamy za słowa i będziemy sprawdzać postępy w realizacji.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: BKS Bydgoszcz. Historia Macieja i Zbigniewa Sieradzkich [zdjęcia, wideo] - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto